sobota, 21 marca 2015

07. Kochaj mnie.


'So love me like you do, lo-lo-love me like you do
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?'

Śpiewali, patrząc sobie w oczy, które przepełnione były miłością. Widzieli tylko siebie, nikogo innego. Byli w transie, jak zaczarowani. Nie umieli oderwać wzroku od siebie. A może nie chcieli?
Dla dziewczyny ten chłopak był czymś nowym. Burzył całą kontrole w jej życiu. Z nim nie wiedziała, czego sie spodziewać. Z jednej strony jej sie to podobało, ale z drugiej bała sie.
Czego? Sama nie wiedziała.
Natomiast brunet był od dawna zakochany w dziewczynie. Nie chciał być nawet na sekundę daleko od niej. 
Kochał ją. Ale, czy naprawdę?
Nagle brunetka zauważyła swoją, jakże znienawidzoną kuzynkę, która zmierzała w ich stronę z cwanym uśmieszkiem. Podeszła do chłopaka i pociągnęła go w swoją stronę. Z drugiej strony nieznany jej niebieskooki blondyn złapał ją za ręke i zaczął ciągnąć do wyjścia. Nastolatkowie spojrzeli na siebie z bezradnością. Nie mogli nic zrobić..Byli coraz dalej od siebie, jeszcze trochę i...


-Nie!-dwoje nastolatków zerwali sie z swoich łóżek z krzykiem.
Nie wiedzieli co ten sen oznaczał, ale jednego byli pewni. Nic dobrego.


(...)


-Dobra chłopaki, koniec próby.-powiedział Leon.
Broduey poklepał po plecach Federico i razem wyszli, mówiąc jeszcze, że mają coś do zrobienia. Szatyn ich nie zatrzymywał, jakoś nie miał dziś ochoty na towarzystwo.
W garażu został jeszcze on, Andres i Maxi. Na tego ostatniego był wściekły, czego nie ukrywał. Nie uszło to uwadze chłopakom, ale nie pytali. Wiedzieli, że sami rozwiążą sobie tą sytuacje.
Leon czuł sie zdradzony. Tak naprawdę czuł do dziewczyny tylko przyjaźń. Ale i tak był zły. Do cholery, myślał, że Maxi to jego przyjaciel. Widać pomylił sie.
Z Natalia już sie pogodził. Miała odwagę przyjść do niego i szczerze z nim porozmawiać. Dalej czuł urazę, ale docenił to.
-Wiecie...zakochałem sie.-rzekł w pewnym momencie Andres, przerywając cisze. Chłopacy popatrzyli na niego ze zdziwieniem.-To prawda. Ma na imie Laura i....
-Czekaj, czekaj. To nie jest ta, którą rzucił Diego?-przerwał mu Maxi.
-No tak, ale ją pocieszyłem i powiedziała, że jestem kochany. Tak mi sie miło na serduszku zrobiło. Wtedy zrozumiałem, że ją kocham.-spojrzał z rozmarzeniem na ścianę, jakby było na niej stado jednorożców.-Dobra, muszę już iść. Obiecałem mamie, że wrócę dziś wcześniej.-oznajmił, zbierając sie do wyjścia.-Pa!-krzyknął jeszcze i wybiegł z garażu, potykając sie o własne nogi.
Nastała niezręczna cisza. Maxi nie wiedział czy wyjść, czy pogadać z Leon'em. W końcu zdecydował.
-Możemy porozmawiać?-spytał niepewnie, pocierając kark.
-Nie, nie możemy.-skwitował Leon, kierując sie na górę.
-Czekaj.-złapał go za ramie.-Wiem, że popełniłem błąd, ale to nie oznacza, że masz mnie ignorować.-puścił jego ramie.-Nie powinienem, wiem o tym. Ale nie umiałem sie powstrzymać-kontynuował.-Wiesz, jak to jest dusić swoje uczucia przez cholerne dwa lata?!-podniósł swój głos.
'Wiem' pomyślał Leon, ale szybko usunął tą myśl.
-Rozumiem.-rzekł po krótkiej chwili szatyn.-Tylko trzeba było mi powiedzieć. Wszystko, by sie inaczej potoczyło.-uśmiechnął sie.
-Tak, wiem i przepraszam.
-Jutro pogadamy, jestem już zmęczony.-powiedział Leon i poszedł na góre.
Ponte uśmiechnął sie do siebie. Wszystko sie układa. No, prawie wszystko.


(...)

És él amor lo qué arranco, él dolor
És mi valor, la fuerza, él corazon
Lo qué cambio y estoy mejor, estoy mejor
estoy mejor por ti, por mí

Z trudem, ale musiała przyznać, że piosenka Diego była świetna. Strasznie sie w nią wczuła. Była taka...kompletnie do niego nie pasująca. Diego, którego ona zna jest zwykłym dupkiem i chyba zawsze taki będzie. Teraz uwinął sobie wokół palca Violettę, 'wiernego psa' Ludmily.
Nagle z niewiadomych przyczyn jej myśli powędrowały do Leon'a. Nie dziwiła sie. Coraz częściej przyłapywała sie na myśleniu o nim. Jak sie dowiedziała, że już nie jest z jej przyjaciółką, te myśli pomnożyły sie.
Nie to, że jej sie podobał (No może trochę, ale tak ociupinkę),ale uwielbiała patrzeć jak śpiewa. Jak zatraca sie w muzyce, nie zwracając na nikogo uwagi.
Razem nigdy nie będą, przyjaźń jej wystarczała. Chociaż trudno to nazwać przyjaźnią.
Nigdy nie widywali sie poza studiem. No może, oprócz imprez (na których on siedział w gronie chłopaków, a ona dziewczyn).
Rzadko też rozmawiali, jedynie krótkie 'cześć' na korytarzu. Chciała to zmienić, ale jak?
-Chce Cie pocałować.
Teraz jej myśli powędrowały do Natalii. O zerwaniu z Verdas'em po informowała ją takim tonem, jakby mówiła o pogodzie. Nic ją nie obchodził ten związek. Włoszka wiedziała, że robiła to tylko po to, by zranić Ludmile. No cóż, udało jej sie.
Znała Perdido na wylot. Nie udało jej sie tego ukryć. Nie udało przed Fran.
-Powiedz słowo, a tego nie zrobię.
Tak, Natalia ją raniła. Ale ona nigdy nie przestanie być jej przyjaciółką. Nie odwróci sie do niej plecami. Wiedziała, że to wszystko przez tate, przez Lene. Robiła wszystko, by German ją zauważył. By powiedział, że jest dumny, że ją kocha. Perdido nigdy tego nie dostała, a Resto o tym wiedziała
Nagle poczuła miękkie wargi lekko naciskające na jej. Zamknęła oczy, rozkoszując sie pocałunkiem. Pomyślała o Leon'ie. Ale nie. Przecież tu go nie było. Za to był Diego. Diego?!
Odepchnęła go od siebie z taką siłą o jaką siebie nie podejrzewała.
-Czy ciebie już do reszty pogięło, idioto?!-krzyknęła. Spojrzał na nią nie wzruszony.
-Ostrzegałem.-spojrzała na niego zdumiona.-Pyk, kolejna zaliczona.-zrobił jakiś dziwny ruch rękoma, jakby zaznaczał coś w niewidzialnym dzienniku.
-Do cholery człowieku, ile razy mam powtarzać?! Nie jestem twoją kolejną 'zaliczoną'. No i jesteś z Violettą!-krzyczała nie mogąc sie pohamować.
-Już nie.-jak na komendę odwrócili sie w strone drzwi.
Stała tam Violetta, z miną jakby co najmniej cała jej rodzina zginęła. I Natalia, z ironicznym uśmieszkiem.
Już po chwili Castillo uciekła zanosząc sie szlochem, a za nią Hernandez. Włoszka spuściła głowę.
-Oj Fran, co sie z tobą dzieje?-spytała brunetka, krzyżując ręce.
-Ja..to on mnie pocałował. Gdyby...
-Tylko winny sie tłumaczy, słonko.-przerwała jej.-Nie spodziewałam sie tego po tobie.-pokręciła głową.
W Włoszce zebrał sie gniew. Nie spodziewała sie tego?
-A jak ty sie zachowujesz?!-krzyknęła.-Jak ranisz mnie, Camille, Leona, Maxi'ego..-spojrzała na nią zaskoczona.-No co? Myślisz, że nie wiem? Do cholery, Natalia! Jesteś moją przyjaciółką, a traktujesz mnie jak niepotrzebny balast!-uspokoiła sie nie co.-Wiem, że jest Ci ciężko. Wiem to. Ale nie możesz tak wszystkich traktować, Naty prosze. Przemyśl to wszystko.
Hiszpanka patrzyła na nią z nie dowierzaniem. Cholera. Miała racje.
-Fran...ja przepraszam.-spuściła głowe, powodując, że włosy opadły jej na twarz. Włoszka podeszła bliżej niej i przytuliła do siebie. Tak. Wreszcie odzyskała przyjaciółke.

Frien­ds are an­gels who lift us to our feet when our win­gs ha­ve troub­le re­mem­be­ring how to fly.


(..)


Szczupła szatynka płakała pod drzewem.
Nie płakała przez Diego, spodziewała sie tego. Ale przez bezradność. Odkąd Ludmila prawie w ogóle nie przychodziła do studia, poczuła sie taka samotna. Wtedy zdała sobie sprawę jaka jest od niej zależna. Ale nie. Nie chciała tego.
Myślała, że Diego zastąpi jej Ludmi. Może by tak było, gdyby nie wielka chęc chłopaka do płci przeciwnej.
-Vilu, proszę Cie. To nie tak jak myślisz.-przysiadł obok niej.
Pokręciła głową z irytacją. Wybaczyć mu? W sumie oprócz niego i Ferro nie miała nikogo. Był jeszcze Fede, ale on wolał towarzystwo swoich przyjaciół.
'Po jaką cholerę, za nią pobiegłem?' pomyślał chłopak. Nigdy na nikomu mu nie zależało, ale jak zobaczył ją taką zrozpaczoną coś w nim drgnęło. I nogi jakoś same za nią pobiegły.
-Wybaczam. Ale zostańmy przyjaciółmi.-uśmiechnęła sie do niego.
Spojrzał na nią zdziwiony. Żadna z jego byłych dziewczyn nie proponowała mu przyjaźni. Co sie dzieje?
-Em tak, jasne.-uśmiechnął sie sztucznie.
Przyjaciele? Zobaczymy.


(...)


Zignorowała kolejne połączenia od Maxi'ego. Od tej całej sytuacji z Leon'em wiele razy chciał z nią porozmawiać. Ale ona dostatecznie go unikała.
Nie chciała o nim myśleć. Ale nie umiała. Wszedł gdzieś głęboko do jej serca i chyba mu sie tam spodobało, bo nie chciał wyjść. Ale nigdy sie do tego nie przyzna. Nie kocha go, nie kocha.
Dalej była trochę roztrzęsiona po szczerej rozmowie (lub kłótni) z Fran. Chciała sie zmienić i zrobi to. Będzie taka jak dawniej. Ale najpierw wygra duety i zrobi najlepsze show na świecie. I usłyszy te słowa 'Jestem z ciebie dumny.'.
Nagle zapragnęła zaśpiewać.
Podeszła do pianina i musnęła go lekko. Zaczęła grać nieznaną jej melodie. Cholera. Przecież to ta ze snu.
Wciągnęła powietrze i uspokoiła sie lekko.
Znów zaczęła grać. Po chwili również wyśpiewała:

I'll let you set the pace
'Cause I'm not thinking straight
My head spinning around I can't see clear no more
What are you waiting for?

Poczuła przyjemne dreszcze w okolicach serce.

Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?

Spojrzała w stronę drzwi. Stał tam. Jak zawsze uśmiechnięty.
Podszedł bliżej, by po chwili spiewać razem z nią.

Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?

Dotknął jej policzka. Chciała ściągnąc jego ręke, ale nie umiała. (A może nie chciała?).
Przybliżył sie do niej i pocałował delikatnie. Nie protestowała.
Tego właśnie potrzebowała. Jego bliskości. Po prostu jego. Był jak jej własny tlen. A potem zrozumiała. Bez tlenu nie da sie żyć.


(...)

Przepraszam za to coś u góry. Jeden z najgorszych rozdziałów.
Fragment z Diego i Vilu wyszedł taki dziwny..eh przepraszam.
Do następnego...jeśli chcecie.
 



 

sobota, 14 marca 2015

06. Sekrety.

„Todos veran,
el a escena
yo voy a BRILLAR”

Piękna dziewczyna o kruczoczarnych włosach szła przez park do swojej „przyjaciółki”. Dziewczyna mało kiedy pojawiała się w studio, co bardzo zaniepokoiło brunetkę. Nie to, że sie o nią martwiła.
Po prostu lubiła mieć wszystko pod kontrolą. Szczególnie jeśli chodziło o Camille. I Fran, Tą drugą już dawno sobie okręciła wokół palca. Z rudą było gorzej.
Ubrana w krótką sukienkę, biało czarną z wycięciem w talii, wkroczyła dumnie na podwórko przyjaciółki. Podeszła do drzwi i zadzwoniła dzwonkiem. Raz, drugi, trzeci.. I nic. Zamrugała zdziwiona.
Myślała, że ktoś będzie. Już chciała odejść, ale postanowiła spróbować wejść.
Przekręciła klamkę, a wielkie brązowe drzwi sie otworzyły.
Weszła do środka, gdzie panowała głucha cisza. Rozejrzała sie dookoła.
Wszystko wyglądało tak jak zapamiętała, gdy była tu ostatnim razem.
Nagle usłyszała czyjś głos, pochodzący z odległego pomieszczenia. Szybko poszła w tamtą stronę. Pomieszczeniem okazała się łazienka.
W środku siedziała Camilla z głową nad toaletą. Ubrana w niebieską koszule w kratę sięgającą jej do kolan. Włosy miała w strasznym nie ładzie, a w ręku trzymała szczoteczkę do zębów.
Natalia spojrzała na nią z irytacją.
-Co ty wyprawiasz?-powiedziała spokojnym tonem, krzyżując ręce.
Camilla spojrzała na nią z przerażeniem.
-Ja...-trudno było jej cokolwiek mówić. Może to z przerażenia, a może dlatego, że bolało ją gardło.
-Jesteś żałosna. Jak mogłaś doprowadzić się do takiego stanu?
-Proszę...nie mów nikomu. Wszystko Ci powiem, ale nikomu nie mów, dobrze?- błagała blisko płaczu.
-Co tu jest do mówienie? Doprowadzasz sie do wymiotów, już wszystko wiem. A niedługo inni też będą wiedzieli.-powiedziała brunetka z nutą nienawiści w głosie, wychodząc z łazienki.
-Nie! Błagam Natalia, nie rób mi tego!-krzyczała dziewczyna biegnąc za przyjaciółką.
-To był mój pierwszy i ostatni raz. Naprawdę. Już nigdy tego nie zrobię, to było głupie.-wyznała, gdy dogoniła niższą dziewczynę.-Po prostu... czuje się brzydka, tak? Nienawidzę tego jak wyglądam, jestem gruba brzydka...-dławiła sie łzami.-Czuje sie taka nie potrzebna..-teraz zaczęła płakać, jak niemowlę.
-Eh..no chodź tu.-Naty przytuliła Camille.
Rozumiała ją. Może w studio Natalia była pewna siebie, ale w domu szczególnie jak była Lena, czuła sie właśnie tak. Brzydka, nie potrzebna..
Nikomu o tym nie mówiła, bo po co? Tylko wykorzystaliby to. Nie ufała ludziom, nigdy nie zaufa.
Oderwała sie od rudej i spojrzała jej jeszcze czerwone od płaczu oczy.
-Masz tak nigdy nie robić, rozumiesz?-dziewczyna przytaknęła-Dobrze. A teraz zapamiętaj, raz i porządnie. Jeśli się dowiem, że robisz coś przeciwko mnie, cokolwiek to wszyscy sie dowiedzą. A wtedy będzie miała coś więcej na głowie niż twoje kompleksy.
-D-dobrze.-powiedziała wystraszona . Brunetka uśmiechnęła się ironicznie.
-To do jutra, Cam.-i wyszła cała w skowronkach. A Camilla na nowo zaczęła płakać.


       „Ty ją zniszczyłaś, Natalko.”


(...)


Szedł do studio, uśmiechając się do każdej dziewczyny zalotnie. Lubił to jak one na niego reagowały. I świetnie to wykorzystywał.
Nie jego wina, że wszystkie były takie naiwne. Nawet jak z nimi zrywał, to dalej chciały z nim być. Nie miały za grosz honoru.
Ale jest jedna. Francesca. Tyle razy próbował się z nią umówić, a zawsze była taka sama odpowiedz; nie.
Imponowało mu to, ale wkrótce polegnie. Wiedział to.
W oddali zobaczyła swoją (zaraz ex) dziewczynę. Podszedł do niej i uśmiechnął się ironicznie.
„Zaczynamy przestawienie” pomyślał.
-Hej, Laura. Wiesz, musimy porozmawiać...


(...)


Siedziała na murku przed szkoła muzyczną i przyglądała sie poczynieniom Diego. Prychnęła głośno, gdy dziewczyna zaczęła głośno płakać.
Sama sie sobie dziwiła, że chce z nim być. Ale wywoływał u niej takie emocje, że mowę jej odejmowało.
Ale z drugiej strony był Leon. Gdy go widziała, tysiące piórek łaskotało jej serce.
Zakochała się w nim, teraz to wiedziała.
Chociaż, Diego też jej sie podobał. Gdyby zaprosił ją na randkę, pewnie by sie zgodziła. Miała mętlik w głowie. Z jednej strony ani Leon ani Diego nie zwracają na nią uwagi.
Ale wiedziała też, że Ludmila nie pozwoli jej być z Leon'em ani z Diego. Lub mieć jakiegokolwiek chłopaka. Czasem żałowała, że daje sie wykorzystywać. Ale robi to, bo kocha swoją przyjaciółkę. Kiedyś zawsze trzymały sie razem, chodziły ramie w ramie. Teraz już tego nie ma, ale wiedziała, że Ferro nie odwróciła by sie do niej plecami, gdyby ktoś zapragnął zrobić jej krzywdę. O tym była święcie przekonana.
Wiedziała też, że nikt nie chciał by być z służącą Ludmily. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale miała malutką nadzieje, że znajdzie sie chłopak, który pokocha ją bez względu na wszystko.
„Musze sama zadziałać„ pomyślała Violetta i zeskoczyła z murku.
Zdecydowanym krokiem podeszła do Hiszpana, zauważyła że Laury już nie było.
Może dzięki niej zrozumie, że nie może bawić się miłością. Uważała, że chłopak jest zagubiony. Nikt nie rani niewinnych dziewczyn bez powodu, prawda?
-Hej Diego!-krzyknęła, gdy była blisko niego. Uśmiechnął się.
Co dopiero zerwał z Laurą, a tu już druga panna. Dziś miał dobry dzień.

                „W co ty się pakujesz, dziewczyno?”


(...)


-Ludmila, bardzo przepraszam.. Nie, nie tak. Może..chciałbym Cie przeprosić za moje zachowanie..-przystojny Włoch już od godziny ćwiczył przeprosiny dla blondynki.
Strasznie żałował tego, jak sie zachował. Nie był złym człowiekiem, nigdy nie ranił kogoś umyślnie. Po prostu... Z Ferro było inaczej. Uważał, że dziewczyna nie będzie przejmowała sie jego „komentarzami”. Pomylił sie. I to bardzo.
W tej dziewczynie było coś takiego co go przyciągało, ale i odpychało. Uwielbiał patrzeć jak zatraca sie w muzyce, jak sie śmieje.. Ale nienawidził patrzeć, jak traktuje innych. Szczególnie Violetta.
Pamiętał jeszcze, jak pierwszego dnia nauki, szły ramie w ramie całe roześmiane. Wtedy były prawdziwymi przyjaciółkami, a teraz nie. Blondynka usługiwała sie brunetką, poniżała ją na każdym kroku, traktowała z góry. Nie znał przyczyny tego zachowania, ale bardzo chciał sie dowiedzieć. Była jak zamknięta książka, której nie dało sie otworzyć. Ale to go nie powstrzyma. Chciał, aby mu zaufała. Pokazała swoje prawdziwe ja.
Uda mu sie, wiedział to. Ale najpierw musi ją przeprosić.


(...)


Zacisnął mocno rękę w pięść. Zaraz nie wytrzyma i ją pocałuje przy wszystkich.
Stała sobie i beztrosko rozmawiała z Fran, cały czas przegryzając wargę. To na niego cholernie działało. A ona o tym doskonale wiedziała.
Obaj robili źle, okłamując Leona. Ale nie umiał sie powstrzymać. Przy niej tracił rozum, a jej to zapewne odpowiadało.
Poprawił czapkę, kątem oka na nią patrząc. Jezu, zaraz sie na nią rzuci. Sam sie sobie dziwił, że wytrzymał 2 lata. Teraz nie wytrzymywał sekundy. Gdy ją widział serce mu szybciej biło. To musiało coś znaczyć. Chyba sie zakochał. Nie chyba, na pewno. Powoli do niego docierało, że kochał Natalie.
Kochał jej uśmiech.
Kochał jak słodko marszczyła nosek, gdy sie denerwowała.
Kochał to, jak zatracała sie w muzyce.
Kochał jej loczki.
Kochał jej oczy.
Kochał jej usta, które uwielbiał całować. 
Kochał myśleć, że nie jest z Leon'em.
Kochał myśleć, że jest tylko jego.
Kochał.
Nagle usłyszał dzwonek, oznaczający rozpoczęcie zajęć. Wszyscy zaczęli wychodzić z sali.
-Natalia. Możemy porozmawiać?-zapytał, odwracając ja do siebie. Dziewczyna spojrzała na niego.
-Em.. dobrze. Fran zaraz do ciebie dojdę.-powiedziała odwracając sie do dziewczyny. Przytaknęła i wyszła z sali.
Chłopak podszedł do drzwi, zamknął je i podszedł do Natalii.
-To o czym chciałeś porozmawiać?-spytała, uśmiechając sie zadziornie. Nic nie odpowiedział. Po prostu w pił sie w jej wargi z niesamowitą mocą. Ich języki tańczyły w szalonym rytmie. Jedną ręką trzymał głowy, a drugą trzymał na talii.
Serce obojgu przyśpieszyło, a oddechy zmieszały sie ze sobą.
Maxi przybliżył ją jeszcze bardziej do siebie.
Zapomniał, że jest w studio, że lekcje sie już rozpoczęły. Istniała tylko ona i jej miękkie usta.
Natalia poczuła jak Maxi dźwiga ją i kładzie na jednej z ławek. Przejechał dłonią po jej udzie, nie odrywając ust od jej. Dziewczyna dotknęła jego karku, przyprawiając go o przyjemny dreszcz. Drugą ręką ściągnęła mu czapkę i wplotła ją we włosy chłopaka. On natomiast oderwał rękę od jej polika i ułożył ją na jej udzie. Podniósł jej nogę, przyciskając do siebie.
Całował ją w szaleńczym tempie. Dziewczyna oddawała wszystkie pocałunki z taką samą siłą.
Nagle zapaliła jej sie czerwona lampka.
Nie powinna. Nie chciała ranić Leon'a. Lubiła go, tak szczerze. A związała sie z nim tylko po to, by zranić Ludmile. Dziewczyna sie załamała i na pewno nie wygra duetów. Była jej jedyną większą konkurencją. Teraz Natalia miała wielkie szanse na wygraną.
Będzie miała główną role, tata przyjdzie na przedstawienie i powie jej, że jest dumny. Tego tylko chciała, dążyła do tego od wielu lat. A teraz jej szansa nadeszła. Lena zejdzie na drugi plan, a ona będzie szczęśliwa.
Oderwali sie od siebie, dysząc ciężko. Chłopak oparł czoło o jej.
-Nie, Maxi. Nie powinniśmy.-powiedział odpychając lekko chłopaka, gdy widziała, jak znów chce ją pocałować. Spojrzał na nią zdziwiony.
-Dlaczego nie?-spytał zdezorientowany. Nie pojmował tego.
-Leon. Pomyślałeś o nim?-podniosła brew. Przewrócił oczami, całując ją w policzek.
-Powiemy mu.-ścisnął jej rękę.-Nawet dzisiaj. Chce być z tobą, nawet jeśli mam ranić przyjaciela.
Uśmiechnęła sie ironicznie. Miała go w garści.
-Co, proszę?!-odwrócili sie szybko w stronę drzwi. Leon.


(...)

Na samym początku chciałabym was przeprosić. Jeśli ktoś jeszcze tu jest.
Nie było mnie długo, weny brak, szkoła itp.
Ale teraz wracam. Spróbuje dodawać rozdziały co tydzień, może częściej.
Wracając..zapraszam na rozdział. I widzimy sie na następnym. Pa ;)